wtorek, 5 czerwca 2012


Witam :)

Przychodzę do was dzisiaj z postem MOJE ULUBIONE KOSMETYKI :)

Będzie to kilka wybranych kosmetyków do pielęgnacji ciała i nie tylko których używam bo je uwielbiam:) mam nadzieję, że was nie zanudzę, może u mnie znajdziecie coś co wam się spodoba:) niektóre z nich mogą wam być już dobrze znane:) zapewniam was, że w mojej toaletce znajdują się przeróżne kosmetyki z różnej "cenowej półki", nie jestem typem osoby, która skreśla kosmetyk, jeśli jest on z tańszych, tylko dlatego "że co tanie, to drogie" jak mawia moja babcia :P o czym przekonacie się, jeśli przeczytacie dalej :)

Zacznę może od maseczek do twarzy :)
kiedyś nie byłam przekonana, co do kosmetyków AVON, może nawet jeszcze dzisiaj nie jestem do końca pewna reszty które posiadam. Tak jak nie byłam pena, czy użyje kiedyś jakiejś maseczki tej firmy. No ale jak już ją dostałam, stwierdziła, że "raz kozie śmierć" ;) może nie dostanę żadnego uczulenia :P no i miałam rację i cieszę się, że ją spróbowałam i tak zaczęła się moja przygoda z tym mazidełkiem. Jest to maseczka z serii PLANET SPA - energetyzująca maseczka z białą herbatą. U mnie bardzo fajnie się sprawdziła, jeśli chodzi o oczyszczanie skóry, jest ona gładsza i zrelaksowana, ma piękny zapach herbaty i jest łatwa w użyciu. Wystarczy nałożyć cienką warstwę, poczekać 20 minut i ściągnąć jak "płatek skóry", ponieważ to maseczka typu peel-off, za co ja uwielbiam, nie muszę się już męczyć z całą tą zabawą przy zmywaniu, jak w przypadku normalnych maseczek :) mnie wystarcza na jakieś 4 miesiące, jest bardzo wydajna, co jest jej wielkim plusem :) uwielbiam też w tej maseczce efekt zaraz po nałożeniu, jest to cudowne uczucie chłodzenia skóry:):)
Używam jej już ponad rok, zużyłam trzy pełne opakowania, czwarte jest w trakcie i z pewnością kupię kolejne :)  jedynym minusem jest cena około 30zł za 75 ml, czasem zdarza się jakaś promocja, gdzie można dostać ją taniej.





Druga ulubioną maseczką jest SORAYA Care & Control antybakteryjna. Jeśli któraś z Was użyła jej kiedyś, wie, że ma ona same plusy:) działa antybakteryjnie, co ogranicza powstawanie wyprysków, zwęża pory, likwiduje świecenie skóry, nie podrażnia i skóra wygląda po niej bardzo zdrowo:) u mnie sprawdziła się genialnie. Wypróbowałam już morze maseczek antybakteryjnych, ale żadna nie była tak dobra jak ta.
Używam jej już około pół roku, niestety nie jestem w stanie powiedzieć ile już zużyłam opakowań ;) maseczka jest bardzo tania ja płacę za nią około 3zł, a są to dwie saszetki po 7,5ml.




Moim kolejnym kosmetycznym ulubieńcem jest jest nawilżający żel pod prysznic Johnson's z olejkiem migdałowym. Pięknie pachnie, nie wysusza skóry, pozostawia ją gładką w dotyku. Zabieram go ze sobą wszędzie, gdzie tylko wybieram się na dłużej. Jest bardzo wydajny i genialnie się pieni, a jego zapach podczas kąpieli powala :) jest nieziemski, dlatego nie nie dopuszczam do siebie myśli, że może go kiedyś braknąć.
Zużyłam już kilkanaście opakowań i będę kupowała go cały czas. Za 400ml zapłaciłam około 12zł.




Moim ulubionym mleczkiem do demakijażu jest La Roche Posay TOLERIAN. Jest ono niesamowicie delikatne, płynne mleczko z gliceryną i wodą termalną, nie podrażni, bezzapachowe, bez składników ściągających i konserwantów. Więc to cud i miód dla naszej twarzy :)
 Zużyłam jedno opakowanie, drugie właśnie zaczęłam. Butelkę 400ml kupiłam za 64zł, więc jest to spory wydatek, ale mleczka wystarcza na bardzo długo, bo jest ono mega wydajne, ale wiem, że są to dobrze zainwestowane pieniądze :)




Kolejnym ulubieńcem, tym razem do pielęgnacji włosów, jest szampon i odżywka L'OREAL PARIS Elseve Color – Vieve. Zarówno odżywka jak i szampon maja przepiękny zapach, który utrzymuje się bardzo długo na włosach, co dla mnie jest wielkim plusem tych produktów. Po użyciu tych produktów, włosy pięknie się błyszczą i są miękkie w dotyku. Nie plączą się, co jest kolejnym plusem, bo nie cierpię poplątanych włosów. Co do ochrony koloru, nie jest ona tak idealna, jakbyśmy sobie mogły to wymarzyć, niestety farby, których używamy, zmywają się z czasem, nawet jeśli używamy super świetnych szamponów ochraniających kolor. Włosy można bardzo łatwo rozczesać, co jest zbawieniem, kiedy po myciu mamy na głowie wielki kołtun ;)


Szamponu i odżywki używam jakiś rok, raczej nie zrezygnuję z nich, chyba, że ktoś zapuka do moich drzwi i przyniesie mi coś idealnego :) więc póki co zmian nie przewiduje :)




Teraz czas na coś bardziej intymnego;) LACTACYD femina, jest dla mnie odkryciem wszech czasów, cieszę się, że w swojej łazience mam taki kosmetyk, wiem, że jest wiele przeciwniczek, ale ja będę broniła tego produktu jak lwica :) jest to emulsja do higieny intymnej, o bardzo świeżym, jak dla mnie kwiatowym zapachu. Niezwykle delikatna, nie podrażniająca, z kwasem mlekowym. Polecam każdej dziewczynie i każdej kobiecie ;) można jej używać codziennie, posiada pozytywną opinię Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego. Uwierzcie mi, warto zainwestować w taki kosmetyk, będziecie zadowolone po pierwszym użyciu :) może niektóre z Was to dziwić, ale jeśli mam być szczera to będę i nie przejmuję się, że niektórzy nie lubią mówić o takich kosmetykach, a to rzecz jak każda inna:) myślę, że warto mówić nawet o takich rzeczach, które dotyczą naszej intymności, jeśli są tego warte, a LACTACYD jest tego wart. Dlatego zabrałabym go nawet na bezludną wyspę :P nie zamienię na inny, też jak dla mnie wart jest każdego wydanego grosza :)

 Ja za buteleczkę 400ml, na promocji zapłaciłam 14zł :)



Kolej na balsam do ciała:) jak już wiecie ( a jeśli nie, to zapraszam do wcześniejszych postów) moim uzależnieniem jest Garnier z czerwonej linii, ale czasem zdradzam go dla innego, a jest to perfumowany balsam LITTLE BLACK DRESS z Avonu. Nie jest on rewelacyjnym nawilżaczem, mogę nawet powiedzieć, że praktycznie nie ma po nim, żadnego nawilżenia, ale nie to jest dla mnie ważne, jeśli chodzi o ten produkt. Ja uwielbiam go za zapach, w konsystencji jest bardzo delikatny i lekki. Pozostawia na skórze nieziemski zapach, uwielbiam go używać razem z perfumami Little Black Dress :) 
 Niestety nie wiem ile kosztuje on sam i czy jest dostępny w regularnej sprzedaży. Ja kupiłam go w zestawie.




Ulubionymi lakierami do paznokci są lakiery z firmy ADOS z linii extra long lasting. Są one tanie, bo kosztują około 5zł, co bardzo mnie cieszy, bo nie lubię wydawać dużo kasy na lakiery do paznokci, nigdy nie zużywam ich do końca a w większości, po dłuższym czasie leżakowania, nadają się do śmieci, bo robi się z nich skałka. Akurat ta seria jest o tyle dobra, że lakier szybko nie zasycha w opakowaniu, niektóre kolory mam około półtora roku i dalej nadają się do użytku. Z tej serii jest dosyć dużo kolorów, więc jest w czym wybierać, większość z nich jest tak mocna (kolor), że wystarczy pomalowanie jednej warstwy:) 


Ostatnim ulubieńcem jest długo poszukiwany lakier do włosów. Chciałam w końcu znaleźć lakier, który po użyciu nie sklejałby włosów, nie robiłby z nich paskudnego stronka. W końcu po długich i ciężkich próbach, znalazłam lakier idealny, który utrwala włosy, ale ich nie skleja, mimo że mam go w opcji „mega strong”. W swoim składzie ma elementy keratyny, zwiększa objętość włosów, co faktycznie widać. Strzałem w 10 jest to, że można go wyczesać z włosów. Na początku myślałam, że to czysty chwyt reklamowy, ale po pierwszym czesaniu po użyciu, stwierdziłam, że pozory jednak mylą, lakier wyczesał się, a we włosach nie było żadnych białych śladów :) Dziewczyny ogłaszam wszem i wobec wszystkich: to lakier idealny – SCHWARZKOPF 3 WEATHER TAFT POWER. Szczerze?! Już nigdy więcej nie użyję innego lakieru, ten kupił mnie całą, jest on moim tegorocznym największym odkryciem, hitem kosmetycznym :) Za 250ml zapłaciłam 12zł, więc myślę, że to nie jest jakaś kosmiczna cena. Gratuluję producentom tak świetnego produktu :) uuu... zapomniałabym, jest jeszcze jeden wielki plus, jest to jeden z niewielu lakierów, który ma naprawdę genialny zapach :) niestety większość lakierów po prostu śmierdzi, za to ten, ma bardzo przyjemny zapach :) aż chce się układać włosy :)




Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tym strasznie długim postem, ale chciałam przekazać jak najwięcej informacji o tych kosmetykach, żebyście mogły poznać jeśli jeszcze ich nie znacie ;)
Gdybyście miały pytania, piszcie w komentarzach, na pewno Wam odpiszę :) dajcie znać jakie są wasze ulubione kosmetyki, może ja znajdę coś co mnie zainteresuje, w tym co napiszecie:)

Wytrwałym dziękuję za dobrnięcie do końca:)
pozdrawiam gorąco i zapraszam znów:)


P.S. chciałam powiedzieć, ze zdjęcia zapożyczyłam z internetu, to tyko przez to, że padł mi aparat i nie mam jak zdjęć zrobić.

wtorek, 29 maja 2012


Witam wszystkich :)

Chciałam dzisiaj poruszyć temat, który mnie strasznie denerwuje, z całym szacunkiem... ale nie tylko mnie. Chodzi mi mianowicie, o krytykę, ale oczywiście o tę "niezdrową". Ostatnio na Facebook'owym koncie Zmalowanej pojawiła się mała notka, dotycząca niemiłych wypowiedzi pod jej adresem. Szczerze, wcale się dziewczynie nie dziwie, że się wkurzyła, ja na jej miejscu, chyba bym zagotowała. Podzielam jej zdanie! Kochane nie każdy z nas jest urodzonym poliglotą, nie musi znać pięciu języków i chwalić się tym w każdym miejscu, w którym się pojawi. Według mnie, nie jest ważne, to czy ktoś umie przeczytać jakąś nazwę w obcym języku, tylko to co umie i chce przekazać. Zmalowana jest bardzo utalentowaną kobieta i szczerze, z ręką na sercu, zazdroszczę jej takiego talentu, ja niestety nie umiem zrobić tak pięknego i precyzyjnego makijażu, jak ona. Moim zdaniem powinniśmy dziękować dziewczynom za filmiki, rady i wszystko co robią, żeby znaleźć dla nas czas, a nie krytykować w tak głupi sposób. Ludziska kochane, skąd w Was Tyle jadu, ja się pytam? Dziewczyny są dla nas, dla nas pokazują co umieją, dzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami, dla nas testują na sobie różne kosmetyki, po to, żebyśmy mogły wiedzieć, czy dany produkt watry jest tej przysłowiowej „świeczki”. Sama nie wiem, czy umiałabym przeczytać wszystkie angielskie nazwy, albo już nie daj Boże jakieś francuskie, prędzej bym sobie połamała język, niż wypowiedziała co jest napisane:) Uwaga, a teraz do wszystkich „jadowitych” zapraszam do nakręcenia filmiku i zaprezentowania swojego języka obcego, poczytania kilku nazw, może od razu jakaś krótka recenzja, a niech będzie w języku angielskim :) może nauczymy się od Was czegoś pożytecznego :) Uwierzcie, dziewczyny to nie są roboty, też mają swoje uczucia, nie zawsze łatwo jest nakręcić filmik, stanąć przed kamerką i być zawsze uśmiechniętą. Każdy z nas ma gorsze chwile, a dziewczyny pokazują nam jak można takie chwile umilić. Ja zawsze gdy mam gorszy czas, siadam i oglądam te filmiki, czuję się jakby mówiła do mnie dobra koleżanka, to naprawdę fajne, że ktoś poświęca dla nas swój czas, doceńmy to w końcu :)

Mam nadzieje, że mi wybaczycie moje złośliwości, ale trafia mnie coś, jak słyszę o takich „pseudo fanach”. Rozumiem i wiem, krytyka jest potrzebna, czasem jest nawet budująca, ale krytyka w granicach dobrego smaku! Mam nadzieję, że Zmalowana nie będzie bardzo zła, że poruszyłam ten temat, ale już nie mogłam wytrzymać, musiałam się wygadać :)

Dziękuję za uwagę i pozdrawiam :) :*

czwartek, 17 maja 2012

Hej :)


Witam Was moje kochane :)tym razem coś zupełnie z innej beczki ;)

Dzisiaj chciałam wam przesłać przepis na przepyszne ciasto z rabarbarem i borówkami :) zrobiłam je wczoraj, bo ta paskudna pogoda mnie dobijała i potrzebowałam czegoś pozytywnego, okazało się, że potrzebuję właśnie tego ciasta;) Czy wy też tak macie, że czasem czegoś chcecie, ale same nie wiecie co to może być? :D ja mam tak bardzo często, mam nadzieję, że to normalne :P

Do tego ciasta będziemy potrzebowały:

  • rabarbar
  • borówki
  • 2 szklanki cukru
  • 5 jajek
  • 1 łyżeczkę proszku do pieczenia
  • cukier waniliowy
  • 2 szklanki mąki
  • 1,5 łyżki kwaśnej śmietany śmietany

Najpierw musimy zacząć od umycia rabarbaru. Ja do swojego ciasta użyłam około 12 średnich "laseczek" rabarbarowych. Po umyciu, obdzieramy je z wierzchniej warstwy, kroimy w plasterki i zasypujemy szklanką cukru, żeby rabarbar puścił sok. Możemy się teraz zabrać za przygotowanie foremki :) Ja swoja wysmarowałam margaryną i położyłam na niej papier śniadaniowy, robię tak zawsze, to sprawdzony sposób mojej mamy, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł ;) po czym odwracam go na druga stronę i takim sposobem, obie strony papieru są nasmarowane. Tak przygotowaną foremkę odstawiam. Sprawdzamy teraz jak ma się nasz rabarbar, jeśli puścił sok i zakrywa on nam cały rabarbar, bierzemy sitko i odcedzamy. Teraz możemy zabrać się już za ciasto :) Potrzebna będzie nam plastikowa miseczka i mikser. Do miseczki wkładamy margarynę, najlepiej, żeby była ona wcześniej wyciągnięta z lodówki, będzie wtedy miękka i lepiej się będzie rozrabiała. Wbijamy jedno jako i wsypujemy szklankę cukru. Wszystkie te składniki mieszamy, aż w miseczce będziemy mieć gadkę masę. Następnie wbijamy pozostałe 4 jajka i dokładamy śmietanę, znów miksując przez kilka minut. Teraz stopniowo dodajemy dwie szklani mąki i łyżeczkę proszku do pieczenia. Dobrze jest przed wsypaniem mąki wymieszać w niej proszek. Na końcu wsypujemy cukier waniliowy i mieszamy jeszcze chwilkę. Takie gotowe już ciasto, przekładamy do foremki, posypujemy je niewielka ilością bułki tartej, dzięki temu nasze ciasto „nie przemoknie” od owoców :) przyszedł teraz czas no rozłożenie rabarbaru, ja robię to moimi łapkami :) a na sama górę wysypuję borówki, w tej chwili akurat mrożone:) posypuję to jeszcze kilkoma łyżkami cukru, żeby nie było zbyt kwaśne;) Gotowy placuszek wkładam do nagrzanego na 150 stopni piekarnika, na około godzinę :)
Pracy jest niewiele, a smak i zapach ciasta rewelacyjny :)



Jeśli spróbujecie zrobić w domku takie cudo, dajcie znać, jak wam wyszło:) oczywiście możecie to modyfikować, jak tylko będziecie miały ochotę, ja chętnie poczytam, co wymyśliłyście :)
Dajcie znać w komentarzach, jakie Wy lubicie ciasta i ciasteczka :) może mnie czymś zainspirujecie, kto wie? :)

pozdrawiam gorąco :) buziaki :*

wtorek, 15 maja 2012

 

TAG: CZY WIESZ, ŻE...? :)

Hej Kochane :)
Dzisiejszy post w całości będzie przeznaczony na TAG, do którego zaprosiła mnie SYLKA http://ssylkaa.blogspot.com/ Kochana raz jeszcze Ci dziękuję :) nie spodziewałam się, że na samym początku mojej blogowej przygody, ktoś zaprosi mnie do TAGu, jest to dla mnie nowe wyzwanie, ale postaram się mu sprostać :)

TAG Czy wiesz, że... ? Polega na przekazaniu Wam kilku ciekawostek :)

Mam nadzieję, że moja odpowiedź spodoba Wam się :) każdy wymieniony punkt, był przetestowany na moim ciele nie raz, więc nie musicie się bać, że może Wam się coś stać, są to proste triki:) niektóre z nich mogą Wam się wydać dziwne (nr 1), ale spokojnie, jeśli ja to przeżyłam będąc w potrzebie, każda z nas da sobie radę :) w końcu ładny wygląd wymaga poświęceń :)

CZY WIESZ, ŻE...?

  1. Nieznośny tusz
    Jeśli w swojej kosmetyczce macie tusz wodoodporny i akurat przyszedł ten dzień, kiedy zapragnęłyście go użyć, a w domu brakuje płynu do demakijażu, lub jest on mało wydajny, nie musicie się martwić. Znam prosty i bardzo skuteczny sposób, jak szybko pozbyć się go z rzęs:) czy wiecie, że? Wystarczy, że nasączycie wacik płynem do higieny intymnej, efekt gwarantowany. Oczek nie podrażni, ponieważ takie płyny są niesamowicie delikatne ;)
  2. Straszne paznokcie
    Wiadomo nie od dzisiaj, że mężczyźni doceniają to co proste i łatwe do pojęcia ;) nie obrażam tutaj żadnego pana, ale takie fakty moje kochane im prościej tym bardziej podoba się mężczyznom, Więc paznokcie w cętki, czy tygrysie paski, albo kolosalnie wielkie czarne, z pewnością odstraszą faceta. Prawdziwy facet doceni prostą ale jakże cenioną klasykę: francuski manicure, paznokcie w delikatnych beżach lub różach, albo całkiem proste, wyłącznie pomalowane nabłyszczaczem. Może spotkam się tu z odmiennymi zdaniami, liczę się z tym, ale z własnego doświadczenia, wiem, że mój facet zawsze mówi: „czerwone albo francuski, to jest to co nam się podoba” :) więc kochane, czas zainwestować w komplecik lakierów do francuskiego manicure :) w końcu chcemy podobać się naszym panom :P
  3. Gładko i pięknie
    Często po goleniu nóg, pach lub okolic bikini, wyskakują nam niemiłe czerwone krostki, których bardzo nie lubimy. Powodem tego mogą być kosmetyki, których używamy do depilacji, niestety większość z nich nie jest tak idealna, jak mówią nam reklamy :/ żadna z nas nie lubi po depilacji mieć podrażnionej skóry. Czy wiecie, że? Zamiast tych wszystkich specyfików wystarczy zastosować trochę odżywki, której używamy do włosów. Po jej nałożeniu „robi się bardziej ślisko” (wybaczcie, ale brakło mi słów by inaczej to opisać :P) więc maszynka ma większy poślizg, przy czym nie podrażnia skóry. Sama wypróbowałam to już dawno i od tego czasu odzywka do włosów, służy mi do depilacji :D
  4. Piękne usta
    Chyba żadna z nas nie lubi suchych skórek na ustach, ja przyznam się, że kiedyś miałam z tym duuuuży kłopot, nie mogłam użyć żadnej szminki, bo każda podkreślała skórki, mimo że dbałam o usta, zawsze jakaś sucha skórka się znalazła. Mam na to prosty sposób;) wystarczy na noc posmarować usta grubszą warstwą kremu z witaminą A. Można go kupić w każdej aptece za 3-4 złote. Warto spróbować, będziecie zadowolone z efektu:)
  5. Pachnący dom
    Każda kobieta uwielbia zapachy, najlepiej żeby każdy pokój pachniał inaczej :P ja uwielbiam zapach pomarańczy. Mam swój własny sposób, na cudowny zapach w każdym miejscu, w domu :) Wystarczy do pomarańczy wbić kilka goździków:) mówię Wam, będzie pachnieć cudownie, dodatkowo, możemy się wykazać zdolnościami artystycznymi i ułożyć sobie jakiś śliczny wzorek w pomarańczy :) ja taką pomarańczę kładę na wannie w łazience, kąpiel przy takim zapachu jest super relaksująca :)
  6. Mała kieszeń
    Nigdy, ale to przenigdy nie zakładam spodni z dużymi kieszeniami, skracają one optycznie nogi i deformują sylwetkę (kiedyś musiałam, ale teraz na całe szczęście to już mój wybór ;)
  7. Rycyna na wszystko
    Kiedy tuszujemy rzęsy codziennie, stają się one słabe, czasem nawet wypadają. Mamy na rynku masę różnych „wspomagaczy” do rzęs, ale ja jestem wierna tylko jednemu, jest to olejek rycynowy :) można go kupić w aptece za około 5 złotych, jest to super wzmacniacz :)
  8. Wielki brzuch
    Czy też tak czasem macie, że po zjedzeniu Wasz brzuch robi się pięć razy większy niż przed? Mam taki mały sposób, żeby nie zawsze tak się działo, kiedyś przyjaciółka, powiedziała mi, żebym nie piła zaraz po zjedzeniu owoców, zwłaszcza po czereśniach (co ja namiętnie robiłam, bo kocham czereśnie). W innym przypadku będziemy wyglądały jak wielki balon. Szczerze, nie jestem Wam w stanie powiedzieć czemu tak się dzieje, ale więcej po owocach wody nie piłam i nie byłam małym balonikiem :P
  9. Sposób na oczko
    Chyba wszyscy znają sposób, na szybką naprawę rajstop, kiedy mamy małe oczko – bezbarwny lakier do paznokci i oczko się nie powiększy. Jest jeszcze jeden sposób, wystarczy spryskać oczko lakierem do włosów, otrzymamy ten sam efekt :)
  10. Koniec elektryzacji
    Czasem kiedy ubieramy rajstopy i spódniczki, zwłaszcza te z cieńszego materiału, strasznie elektryzują się nam do nóg. Szybką radą na to, jest spryskanie nóg zwykłym dezodorantem :) gdyby nie ciocia, pewnie do dzisiaj męczyłabym się z tym problemem. Dziękuję ciociu :)


No to się rozpisałam :P oby się podobało :) chętnie dowiem się, jakie wy macie triki :) co wiecie, czego ja jeszcze nie wiem ;) każdą wskazówkę przyjmę jako małą radę i postaram się sprawdzić „na własnej skórze”, więc dajcie znać w komentarzach :) serdecznie pozdrawiam wszystkich czytających i życzę miłego dnia :)


Bardzo chciałam otagować kilka dziewczyn, zapraszam, powiedzcie coś od siebie w tym temacie :)
A oto i one:

* FIGIELKA :) http://www.figielka.com/
* DOMINIKA http://dominikabudzynska.blogspot.com/
* MARZENKA http://marzenabartoszmakijaz.blogspot.com/
* NISSIA http://nissiax83.blogspot.com/

P.S. Jako, że to mój pierwszy TAG nie oceniajcie mnie zbyt surowo, wszystkiego się z czasem nauczę, postaram się być dla Was przykładną blogerką :)

czwartek, 10 maja 2012


:) :) :)

W tym poście chciałam wam opowiedzieć, jak to się stało, że zdecydowałam się na prowadzenie bloga :) Mam dzisiaj więcej czasu więc poświecę go dla Was:)

Zaczęło się to jakieś trzy lata temu, kiedy rozpoczęłam swoją przygodę z oglądaniem dziewczyn na YouTube, strasznie wtedy zapragnęłam nagrywać filmiki, też chciałam się z podzielić z innymi dziewczynami, tym co wiem i co interesuje mnie w modzie i urodzie :) powstało kilka „tajnych” filmików, zostały dobrze obrobione i przygotowane do dalszego przekazu,a le nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby pokazać w tak wielkiej społeczności, krótko mówiąc stchórzyłam :P potem kilka razy zabierałam się za prowadzenie bloga, miałam przygotowane kilka notek, już prawie założyłam bloga, ale znów się wycofałam, stwierdziłam, że już jest wystarczająco dużo innych dziewczyn, więc mój blog raczej nie trafi do szerokiego grona. Zdanie zmieniłam w tym roku, w urodziny podjęłam decyzję, że warto spróbować, choćby nawet dlatego, że jest to miejsce w którym mogę przekazać wszystkie swoje myśli i może choć jedna osoba chętnie je przeczyta :) bo w końcu „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana” :P

Jak dla mnie YouTubowym guru jest Kasia CIASTECZKO 25, której filmiki oglądam namiętnie :) jest to dziewczyna, której jestem najwierniejszą fanką :) bardzo lubię jej kanał i jej bloga, szanuję ją za to, że mimo masy subskrybujących, nadal jest prostą i szczerą kobitką :)
Druga dziewczyna, na której filmiki czekam jak dzieciak na słodycze to Asia FIGIELKA, bez niej YouTube byłby smutną szarą stronką. Uwielbiam ją za jej świetną osobowość, jest tak radosną i pogodną osóbką, że nie wyobrażam sobie, że mogło by jej braknąć na YouTubie.
To właśnie dzięki tym dziewczynom, zmotywowałam się do prowadzenia własnego bloga :)
Dziewczyny, dziękuje Wam, że jesteście, za wszystkie filmiki i porady:) dzięki Wam, poznałam wiele kosmetycznych perełek:) życzę Wam miliona subskrypcji i zawsze pełnej baterii w kamerce :)

Oczywiście oglądam też wiele, wiele, wiele innych polskich piękności na YouTube i też bardzo pozdrawiam każdą z osobna :)


Każda z nas wie i zna dziewczyny, ale... link polecający nigdy nie zaszkodzi :) Mam nadzieję, że dziewczyny nie będą złe ;)




A oto ja :) 




hej hej hej :)

Przychodzę do Was dzisiaj z postem na temat kosmetyków Garnier :) ponieważ są to moje ulubione kosmetyki do ciała :) moim zdaniem nie mają sobie równych :P jak do tej pory nie znalazłam żadnych, chociaż w połowie tak dobrych kremów do rąk, ani balsamów:) najbardziej uwielbiam tą czerwoną linię czyli opatrunek w mleczku dla bardzo suchej skóry. Głównymi składnikami kosmetyków z tej serii są: syrop z klonu kanadyjskiego, alantoina oraz gliceryna. Ja uwielbiam moment zaraz po wchłonięciu się tych kosmetyków, kiedy moja skóra w dotyku jest jak jedwab.

Mogę szczerze przyznać się, że uzależniona jestem od balsamu z tej serii, no gdyby przestali go produkować, chyba bym się popłakała. Musiałabym zrobić taki zakup, żeby wystarczyło mi do końca życia :D  Bardzo lubię go z tego względu, że faktycznie tak jak zapewnia producent, szybko się wchłania i daje widoczne efekty. Bardzo dobrze nawilża i nie zostawia tłustego filmu, więc bez problemu, po aplikacji, można ubrać spodnie, co dla mnie jest rewelacją, ponieważ często zdarza mi się kąpać zaraz przed wyjściem z domu i w biegu nawilżać ciało :P tak to już ze mną jest, że wiele rzeczy robię "na biegu" :D ale myślę, że każda z nasz czasem tak ma :P wracając do balsamu, to uwielbiam go też za jego zapach :) jest przepiękny :) można go kupić w każdej drogerii, nawet w większych hipermarketach też widziałam. Jest on w dwóch pojemnościach 250ml (około 15 zł) oraz 400ml (około 20 zł). Jest to niezastąpiony nawilżacz w zimie, kiedy nasze ciało jest narażone na mróz, ale także i w lecie, kiedy przypalimy się na słonku;)  Ja osobiście zużyłam już chyba z pięć opakowań i nie widzę przyszłości dla innych balsamów w mojej łazience :P POLECAM! :)

Oto i on we własnej butelce :D



Z tej serii niezastąpionymi są dla mnie dwa kremy: krem silnie regenerujący przeciw zrogowaceniom oraz regenerujący krem do rąk. Dwa cuda tego wieku :) cudownie nawilżają, pachną rewelacyjnie, jak dla mnie to zapach gumy balonowej :) kosztują od około 8 do 12 zł zależy to od miejsca gdzie je kupujemy. Dla mnie są one niezastąpione, z kremem do rąk nie rozstaje się, zabieram go ze sobą wszędzie, gdzie tylko się wybieram :) kremu do rąk używam zawsze po ich umyciu, szybko się wchłania, a skóra rąk jest gładka zaraz po użyciu:) mimo, że krem jest silnie nawilżający, nie zostawia tłustej powłoczki, więc wszystkiego czego dotykamy, nie robi się tłuste, za to właśnie KOCHAM ten krem :) Kiedyś brakło mi tego kremu, byłam zrozpaczona :P stwierdziłam, że spróbuję użyć tego kremu silnie regenerującemu przeciw zrogowaceniom, efekt był rewelacyjny, czasem zdarza mi się użyć właśnie tego kremu, jeśli moje dłonie miały dłuższą styczność z wodą. POLECAM Wam te dwa kremy, są one niezastąpione, z pewnością będę ich dalej używać :)




Według mnie seria intensywna pielęgnacja bardzo suchej skóry (ta czerwona) jest to kosmetyczny strzał w dziesiątkę, nie ma dla mnie lepszych kosmetyków nawilżających ciało. Szczerze POLECAM Wam te kosmetyki, spełniają swoje zadanie w 150% :) Ja nie zamienię je na inne, to moje łazienkowe ideały :) będę ich używała do końca świata i jeden dzień dłużej :P


Po za tymi trzema ulubieńcami używam jeszcze antyperspirantu w kulce Garnier Mineral Intensive 72h

Największym plusem tego antyperspirantu jest to, że w jego składzie nie ma alkoholu oraz parabenów. Pierwszy raz kiedy zauważyłam go w sklepie i przeczytałam to na opakowaniu, byłam zaskoczona, bo w większości innych kulek, lub dezodorantów w składzie jest alkohol, co podrażnia naszą skórę, zwłaszcza świeżo po depilacji. Ja wypróbowałam go już na każdy możliwy sposób, jak do tej pory jeszcze mnie nie zawiódł, jestem bardzo zadowolona z tego produktu. Chroni i nie podrażnia, jest wart każdej złotówki wydanej na niego. Próbowałam wielu innych antyperspirantów, które miały być najlepsze, miały chronić przed nieświeżym zapachem, ale tylko ten sprawdził się u mnie najlepiej :) Ciesze się, że odnalazłam taką perełkę w morzu tak wielu kosmetyków ;) Jeśli któraś z Was poszukuje super antyperspirantu, a jej skóra jest skłonna do podrażnień, to polecam właśnie ten :)

Zadowolona jestem także z farby do włosów Garnier Color Sensation, obecnie używam farby w kolorze 3.0 - Prestiżowy ciemny brąz
Bardzo spodobała  mi się ta farba, ponieważ po jej użyciu moje włosy pięknie błyszczały, nie tylko po samej aplikacji, ale dosyć długo, nawet po kilku umyciach, bez nakładania jakichkolwiek odżywek nabłyszczających, czy lakierów do włosów. Jestem przekonana, że każda z nas możne znaleźć jakiś kolor z tej serii, ponieważ gama jaką posiadają jest dosyć duża :) pozwolę sobie wkleić link do stronki GARNIER, żeby pokazać wam jakie piękne kolory są w linii Garnier Color Sensation PALETA KOLORÓW
polecam każdej dziewczynie, która chce spróbować czegoś nowego :) ooo zapomniałabym, farba ta, po zmieszaniu, nie ma nieprzyjemnego zapachu, co dla mnie jest wielkim plusem, wcześniej używałam innej, która po połączeniu utleniacza z kolorem śmierdziała tak, że cała aplikacja farby, była torturą, a nie przyjemnym zabiegiem.


W tym tygodniu rozpoczęłam testowanie kolejnego produktu marki Garnier, a mianowicie Garnier Czysta Skóra Active - Żel myjący odblokowujący pory
Dam Wam znać co sądzę o tym produkcie :) po za tym polecam Wam kosmetyki marki Garnie, myślę, że są one bardzo dobre, ja używam ich dużo i często :)nie uczulają mnie i spełniają swoje przeznaczenie, jestem zadowolona z tych które mam :) piszcie, czy Wy macie może jakieś kosmetyki Garnier i co o nich sądzicie:) mam nadzieję, że nie zanudziłam Was tym długim postem ;) pozdrawiam :*



piątek, 13 kwietnia 2012

Hej Kochane dziewczynki :)

Jest to mój pierwszy w życiu post na blogu :) moje pierwsze wirtualne spotkanie z Wami :) od zawsze marzyło mi się nagrywanie filmików, o przeróżnej kosmetycznej tematyce, podejmowałam już kilka prób, ale stwierdziłam, że jednak nie nadaję się do tego, kamera chyba mnie nie lubi :P więc stwierdziłam, że będę pisała dla Was posty :) mam nadzieje, że na sam początek, nie będziecie dla mnie bardzo surowe, muszę się trochę sama oswoić z myślą, że zaczynam taką działalność jak blog :) co niezmiernie mnie cieszy :)

W moich postach postaram się przybliżyć Wam jakich używam kosmetyków, co o nich myślę :) jak mniej więcej funkcjonuje mój "kosmetyczny kuferek" :) mam nadzieje, że spodoba Wam się :)

pozdrawiam :) :*